Wielu moich znajomych jest zażenowanych ostatnim wystąpieniem Pana Krzysztofa Jurgiela, który, w liście do władz Prawa i Sprawiedliwości, rozesłanym do mediów oraz licznych instytucji rolniczych, formułuje wobec mnie jakieś paszkwilanckie zarzuty. Liczni moi współpracownicy sugerują, że powinienem za podłe insynuacje odpowiedzieć zdecydowanie i ostro. Były minister Jurgiel obraża bowiem nie tylko mnie, ale także osoby współpracujące ze mną w ministerstwie rolnictwa oraz w instytucjach administracji rolnej, którzy sumiennie pracowali na rzecz naszej ojczyzny. Przypomnę zresztą, że w 2018 roku, na prośbę kierownictwa PiS, podjąłem się, z grupą kompetentnych osób, przejąć odpowiedzialność za sprawy polskiego rolnictwa i odbudować zaufanie do Prawa i Sprawiedliwości na wsi, po jego załamaniu właśnie za rządów Pana Ministra Krzysztofa Jurgiela. Nasza uczciwość i rozsądna, odpowiedzialna polityka sprawiły, że w wyborach parlamentarnych roku 2019 i jeszcze bardziej w wyborach prezydenckich w roku 2020 polska wieś gremialnie poparła właśnie naszą partię. Niestety, w tegorocznych wyborach poparcie dla PiS na wsi spadło do poziomu z czasów niesławnego odejścia Pana Ministra Jurgiela. Bardziej krewcy moi współpracownicy sugerowali mi nawet, by „odpowiedzieć Tuwimem” o pewnym stworzeniu i mezaliansie, ale obawiam się, że Pan Jurgiel mógłby tego słowa nie znać. Sygnowany przez Jurgiela atak ucieszył, co zrozumiałe, różnych dziennikarzy i polityków niechętnych Prawu i Sprawiedliwości, np. Pana Kołodziejczaka, wywołując komentarze o tym, „jak się żrą w PiS, jak sobie skaczą do gardeł”. Oświadczam, że Pan Jurgiel obchodzi mnie tyle, co zeszłoroczny śnieg i mnie obrazić nie jest w stanie. Jego aktywność przez lata raczej Prawu i Sprawiedliwości nie pomagała i chwały nie przysparzała. Zatem, czy w tym kontekście, pomimo oczekiwań wielu ludzi zaangażowanych w sprawy rolnictwa, skrzywdzonych przez tego przemijającego polityka, powinienem polemizować z treścią listu Pana Jurgiela, obrażającego wiele osób, czy raczej kierować się chrześcijańskim miłosierdziem, widząc postępującą niedyspozycję intelektualną Pana Europosła. Nie dociekam, czy wynika ona tylko z wieku, czy, jak sugerują bliżej go znający, z różnych słabości. Nie wiem zresztą z kim realnie miałbym polemizować, bo nie podejrzewam Pana Jurgiela o autorstwo tego listu, zbyt dobrze bowiem znam jego „biegłość” epistolograficzną. To, co mnie nurtuje i skłoniło mnie do dostrzeżenia tych bałamutnych, świadczących o niewiedzy, bądź braku pamięci zarzutów, podpisanych przez, bądź co bądź, posła do Parlamentu Europejskiego, czyli, jak sądziłem, przedstawiciela elity politycznej, nie dotyczy fałszywej treści, co raczej pytania, z czyjej inspiracji łajdacki paszkwil powstał. Jakim środowiskom, jakim instytucjom i z kim powiązanym „zalazłem za skórę”, uderzając w układy pasożytujące na polskich rolnikach? To, że Pan Jurgiel obudził się, jest dość proste do zrozumienia. Zbliżają się przecież wybory do Europarlamentu. Chce się przypomnieć zarówno tym, którzy mogli zapomnieć o Europośle, na którego aktywność liczyli, jak przede wszystkim Prezesowi Kaczyńskiemu. Niezależnie jednak od osobistych kalkulacji Pana Krzysztofa Jurgiela, znanego na Podlasiu z mściwości i podłości, także wobec osób związanych z PiS, ważniejsze dla mnie jest to „drugie dno”, czyli odpowiedź na pytanie, czyim interesom i jakim układom zagroziłem i zagrażam, pełniąc, jak się wydaje ku zadowoleniu polskiej wsi, przez ponad dwa lata funkcję ministra, a posła już czwartą kadencję. Komu Jurgiel służy i kto się nim posługuje? Dlatego polemiki z Panem Jurgielem nie będę podejmował, bo, jak pisał Kornel Ujejski: „Inni szatani byli tam czynni. O! rękę karaj, nie ślepy miecz!”. Moich zaś przyjaciół, którzy zostali obrażeni, choć nie tylko żadnej winy nie mają, ale wprost przeciwnie, zasługują na szacunek i uznanie, serdecznie proszę, by także nie wchodzili w polemiki, bo nie warto. Nawet dochodząc prawdy i sprawiedliwości trzeba wiedzieć, kiedy i z kim lepiej zgubić, niż znaleść…